Mieszkamy bardzo blisko jednej z najruchliwszych ulic miasta, w starym czteropiętrowym bloku. A mimo wszystko możemy cieszyć się względną ciszą i spokojem. Między blokami jest "oddech", mamy więc namiastkę prywatności. Przez lata małe drzewa urosły i odgradzają nas od ulicznych sygnałów, o świcie budzą mnie: dzięcioły, kosy, wróble, szpaki i słowiki. Nawet teraz kiedy piszę do moich uszu docierają ptasie trele. Nie mamy tutaj wybetonowanych podwórek, a ja z przyjemnością patrzę na równo…